tak to nowy odcinek YGO MI ... a teraz mam ferie wiec być może będą częściej! :D
Odcinek trzeci „Przyjęcie”
Yugi stał przy bramie zastanawiając się gdzie jest Tea.
Było coraz ciemniej się a las był mu nieznany, wiec drugi raz nie ciał
próbować.
-To wszytko moja wina! Gdybym się z nią nie pokłócił to
by tak nie zrobiła! – skulił się i zaczął lamentować- Czemu jestem taki…
beznadziejny…
-Szukałeś kogoś – zabrzmiał jak by znajomy głos… to był
Yami który miał na sobie Milenijny Pasjans. Był razem z Teą.
- Yami!!! – z Yugiego nagle zeszedł cały smutek! Był taki
szczęśliwy że przytulił się do Yamiego! ale po chwil się opanował. – heh
sorry… Tea gdzie byłaś ? Szukałem cie.
-Tak naprawdę nie pamiętam sama…- jęknęła Teą mówiąc-
Dopiero Yami mię znalazł i oprowadził po tym miejscu –
- masz Yugi nową fryzurę? I urosłeś… teraz wyglądasz jak Duke Devlin.- powiedział dal
zaskoczony Yami
-Dzięki.. czekaj czy to był na pewno komplement?- zapytał
zaskoczony Yugi
-Jak moja twarz Yugi, jak moja twarz- przechwalał się jak
zwykle Yami - Czyli tak Dzizdipando… słyszałem że przestałeś grać w karty, choć masz z nim
sklep po zmarłym dziadku, chodziłeś z Tea ale się z nią nie…-
-Yami przestań… już nic nie mów- Yugi zatrzymał wypowiedz
Yamiego zasłaniając mu usta ręka - To
jest już zamknięte i nikt nie powinieneś tego otwierać. Nie chce już do tego
wracać-
- Ani ja. To już się skoczyło- powiedziała Tea- teraz
jesteśmy tylko przyjaciółmi
- Masz racje.. nic więcej Yami- poparł Tee Yugi
-Aha.. no skoro tak. Niestety ale muszę już iść… ale na
pewno jeszcze się zobaczymy!- odchodząc powiedział Yami
- Yami!- krzyknął Yugi
-Tak Yugi?-
- A co z Egiptem? Przeciecz jesteś też faraonem…-
- To było kiedyś…- Powiedział odwracając się do nich-
Moja dusza tam została… gdybym wrócił powrotem do świata życia to bym na zawsze
zapomniał o tym że byłem faraonem.. i każdy inny też... no już idę.-
Yami obszedł. Nagle Tea zaczęła mówić
- Yugi.. jak coś robie źle to przepraszam- odparła
-Nie to moja wina.. zauważyłem że zrobiłem się dość..
agresywny… Sztaba?- spytał Yugi podając jej rękę
- Sztaba...- podała mu swoją rękę.
Potem we dwoje poszli w stronę domu Roxi. Wtem zauważyli
Tristana i Joeya.
- o znalazłeś Tee! Czas na przytulanie! - pozwiedzał
Tristan przytulając Teę
-Tristan przestań! – powie dala Tea próbując je wydostać
od rak Tristana ale jego miłość była silniejsza
-widzę że za nią tęskniłeś Tris…- pozwiedzał Joey
- Sorry Tea- wypuścił ją Tristan- ale przypomniała Mie
się moja prawdziwa kochanka…-
-Kto to jest?- zapytała Teą
- Że.... Zgadujcie będę miał mniej mówienia- odparł
Tristan
- Nie zgadnę- powiedziała Tea
- Zgaduj bo nie powiem-
- No powiedz Tristan! Bo już zacząłeś mówić, a ja nie
zgadnę.-
- Coś o Serenity?- zapytał Joey
- Ta... Eww...- jąkał się Tristan
Tea przeciągnęła go do muru tak że nie mógł się prawie
ruszyć
- MÓW! – krzyczała Tea- Bo jak nie to dopadnie cie
Białostocki gniew Joeya!
-Już raz to rozgryzłaś... i On też- pokazywał placem na
Joeya Tristan
-Że ty i ona? O to chodzi? no kochasz ją i?-
- DOPADNIE CIE BIAŁOSTOCKI
GNIIIIIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEWWWWWWWWWWWWWWW!!! – krzykał Joey w
furii który chał dopaść Tristana lecz on
zaczął uciekać…
-Ja i tak uważam że to była zbędna kłótnia postaci 2
planowych…- powiadał Yugi
- Zamknij się Yugi.
Tristan tez musi się wyżalić.- odpowiedziała Tea- teraz idziemy do Rox
(ta rozmowa ku chwale Rokicie i YGOAST! Chwalić, nie palić!)
***
Był już wieczór. Kolo rezydencji Roxi było dużo ludzi.
Yugi i Tea nie wiedzieli co się dzieje. Nagle zobaczyli Joey`a i trochę
pobitego Tristana.
-Miłość boli…- jęknął Tristan patrząc na swoje siniaki-
Ale nie do Serenity... do niej nie
- Tylko ją jakoś zranisz a będę 10 razy gorszy…-
poodwiedzał Joey chowając ręce w kieszeni. – Obiecuje!
- Widzie że się pogodziliście- odparł Yugi wesołym głosem
– Ja i Tea idziemy zobaczyć co się tam dzieje. Idziecie z nami?
– No oczycie że tak! – Odpowiedzieli.
Paczka Yugiego jest prawie nie rozerwalna. Zawsze trzymają się razem, i w dobrych i złych
chwilach. Choć nie rzadko bywają u nich spory , rozczarowania to jest naprawdę żyta ze sobą grupa przyjaciół.
Kiedyś Tea zawinęła marker permanentny ze szkoły i narysowała im na rękach
wieka buźkę uśmiechniętą - znak ich przyjaźni. Tolerancja wobec siebie dala im
wielką przyjaźń która trwa. Po chwili znaleźli się w środku zamku. Było dość
tłoczno i trochę duszno. Nagle zabrzmiały trąby. Widok osób był skierowany na
oświetlone lampami schody. Nagle weszła Roxi w pięknej sukni w stylu
starożytnego Egiptu. Wzięła mikrofon i zaczęła mówić do zainteresowanego tłumu
- Witam was bardzo serdecznie- powitała ich uśmiechając
się- Zastawiacie się penie co to za miejsce, co tu robicie, po co tu jesteście.
Wiec witacie w świecie środka.. świecie iluzji… marzeń i magii. Tu wszytko może
się zdarzyć! Czemu tu jesteście? Ponieważ wy zostaliście wybrani! Będziecie babrali
udział w… Karcianym Turnieju Potworów!-
Wtem Yugi pomyślał – świetnie! teraz jest Yami wiec będę
mógł pokonać wyrzyskich bez problemu! Stare dobre czasy jeszcze powrócą-
Tłum był głośny i zadowolony z tego że zaczyna coś co
najbardziej lubią! Pojedynki karcianych
potworów!
-Ale to nie koniec! -Uspokajała tłum zielono oka kobieta.-
współorganizatorem będzie na pewno wam znany mistrz kart! Bez imienny faraon
na którego mówią Yami!-
Yugi się trochę rozczarował. Myślał że bezie tak jak
kiedyś… Yami zawsze pomagał mu w pojedynkach, a teraz gdy trochę zapomniał jak
się gra.. był mu najbardziej potrzebny!
- Ja wyższy czas na grę co ty na to Roxi!- mówił Yami
- Święty pomysł Yami! Pożalmy im jak grają Mistowie!-
poparła go Roxi.
Podnieśli ręce do góry, a na nich pojawiły się znaki które
aktywowały ich Duel Dyki. Tutaj każdy tak mógł ale pojedynek otwarcia turnieju !
Osz maj gat,genialne *-*
OdpowiedzUsuńdzieki mam nadeje że w pojedynkach pomożesz xD
Usuń